Maciek i Miko proponnują, by punkty w lidze liczyć nie jak w piłce nożnej (3 pts. wygrany mecz, 1 pts. remis, przegrana 0 pts.), lecz po prostu sumować wszystkie zdobyte małe punkty, bez względu na to, czy ktoś wygrał, czy przegrał, sumuje się jego uciułane punkty.
Gdyby tak liczyć, góra tabeli wyglądałaby aktualnie następująco:
Andrzej - 84 pts.
Bartek - 69 pts.
Marek - 62 pts.
Jacek - 58 pts.
Paweł - 41 pts.
Dodo - 39 pts.
Maciek - 39 pts.
Dominik - 30 pts.
Supras - 24 pts.
Marcin - 20 pts.
Mi to rozwiązanie podoba się mniej, ma potencjał do wałkowania i podkładania się na małe punkty, nie mniej vox populi vox dei. Ja jestem przeciw. Proszę o wypowiedzi kto jest za a kto przeciw w komentarzach do tego posta, ew. o analizę matematyczną mądrą (Obi!)
środa, 15 października 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Ja Jestem przeciwko i pozostałbym prze dotychczasowym rozwiązaniu, ewentualnie rozszerzając remisy od 7:13 do 13:7
/Jacek
Również nie jestem za takim podliczaniem punktów, prowadzi to do nieładnego zwyczaju świrowania przy stole :P ... oczywistym jest że gdy ktoś zdobędzie przewagę zacznie dbać o kolejne "małe" punkty, co doprowadza do kolejnego przeciągania gry. Trzeba też zwrócić uwagę na ograniczony czas , pomyślcie ile czasu będzie trwała tura jeżeli każdy będzie patrzył na każdy mały punkcik. Nie mówiąc już o tym, że nie będziemy czerpać przyjemności z gry.
Jeśli jednak chodzi o reminsy proponuję 8:12 ; 12:8 niech to będzie 20% tak klimatycznie ( poniżej paniki jednostek :) )
/Bartek :)
Prześlij komentarz